poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 2 Kuroshitsuji Kira

Obudziła mnie May-Lin. - Panienko, panienko - mówiła. Otworzyłam oczy i o mało nie miałam zawału. May stała na de mną, centralnie na de mną. - Ooo na szczęście, panienka żyje. Panienka spała tak spokojnie, że myślałam, że panienka nie żyje. Dzięki Boże!- powiedziała. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. - Która godzina? - zapytałam. - 10 panienko - odpowiedziała. May pomogła mi się przygotować. Kiedy byłam gotowa zeszłam do jadalni, a May została w moim pokoju. Na dworze nie było za ciepło, ( Bo jest zima, ferie, a śniegu nie ma >_< ) dlatego jak poszłam do jadalni zobaczyłam Sebastiana rozpalającego kominek. Usiadłam na małej na małej czerwonej kanapie. Sebastian podał mi kawałek jabłkowej tarty. Po chwili przyszedł Ciel ( co by było gdyby było napisane że ,, klęknął  i zaczął śpiewać,,. :-D Beka z typa ) usiadł obok mnie na wielkim skórzanym fotelu ( kiedy przechodził naprawdę klęknie, to by było takie... ). Kiedy usiadł Sebastian podał mu herbatę. Ciel zaczął ją pić ( chciałam napisać sączyć. Heheszki :3 ). Kiedy skończyłam jeść Ciel wstał ( Nie, nie klęknął ) poszedł do gabinetu - Sebastianie przynieś mi gazetę - powiedział. Sebastian wziął ją i poszedł za Cielem. ( Zauważyłam że nie mam o czym rozmawiać z Cielem. Czy jestem aż taka nudna??? Nie to on jest nudny :-P ). Ja za to z nudów postanowiłam coś poczytać sięgnęłam po jakąkolwiek książkę. Po chwili czytania zrozumiałam jakie to nudne. Odłożyłam ją i zaczęłam gapić się w sufit. Nagle coś stłukło  okno, jednocześnie wskazując do środka. Wręcz 5 sekund później przebiegł Ciel i Sebastian. Najpierw spojrzeli na mnie. - To nie ja! - powiedziałam. - Co to było? - zapytał Ciel. - Sama nie wiem - odpowiedziałam. Poszliśmy sprawdzić salon. Kiedy weszliśmy zobaczyłam to był Grell ( w skrócie rudy idiota ). - Sebciu - powiedział. Sebastian spojrzał na niego, i od razu zażenowany odwrócił wzrok. - Mam coś dla ciebie - powiedział jednocześnie wyjmując coś z kieszeni. - To jest kot? - zapytałam. Grell wyjął z czarnego kota o lazurowych oczach.

- Kiedy go znalazłem, od razu pomyślałem o tobie Sebciu :3 - powiedział z uśmiechem. Sebastian spojrzał na niego krzywo. - Ale słodziak - powiedziałam - Dziękuję - odpowiedział - Nie mówiłam do ciebie!!! - krzyknęłam. - To nie było miłe. A już myślałem że się zmieniłaś od ostatniego naszego spotkania - powiedział. - Dlaczego ciągle jesteś taki urażony? - zapytałam. - Jakbym mógł nie być urażony, nie spełniona miłość. Ale z drugiej strony gdyby nie ty, to nigdy bym nie poznał Sebcia - odparł. Cała nasza czwórka popatrzyła na niego krzywo ( Ale, ale czekaj przecież ja, Sebastian i Ciel to trójka? Jak to możliwe? Piszcie w komach ). Wzięłam od niego kota i usiadłam, na tej samej kanapie. Zaczęłam go głaskać. ( Ej miałeś napisać koma!!! Bo się obrazę :’-( ). Sebastian podszedł do mnie też zaczął go głaskać. Po chwili wszyscy oprócz Grella to robili. Nagle odezwał się Ciel, jednocześnie odwrócił się do Grella - To ty nadal tu jesteś? - zapytał. Grell spojrzał na niego z nieuwagą. Tak jakby cały czas myślał tylko o tym jak rozkochać w sobie Sebastiana. Wszyscy spojrzeliśmy  na niego z obrzydzeniem. - Po co tu jeszcze jesteś - zapytałam. On spojrzał na mnie bardziej przytomnie. - Nie przyszedłem tylko z powodu kota, ale mam też sprawę do Sebastiana. Wiecie że zaczęły się ferie, a ja nie mam żadnych zgłoszeń, to może urządzimy razem Walentynki - powiedział zupełnie jak Lizzy kiedy do nas wpadła. Wszyscy spojrzeliśmy na niego tak jakby mieliśmy wszyscy powiedzieć ,,NIE,,. - Cudownie wszystko załatwione. Pójdę zanieść swoje rzeczy. Sebciu może mnie oprowadzisz? - zapytał. - No Sebastianie nie wstydź się, zrób to dla Grella - powiedziałam złośliwie. Sebastian i Grell zaczęli się kłócić. Pochyliłam  się do ucha Ciela i wyszeptałam - Choć zostawimy ich samych - uśmiechnęłam się serdecznie. Ciel się zarumienił. Po chwili zrozumiałam jak to zabrzmiało. Od razu się odwróciłam zarumieniona. On gapił się na mnie, i po chwili już nie mogłam wytrzymać atmosfery ( Ooo zabrzmiało to tak mądrze, rozumiecie? Atmosfera, kosmos? Mniejsza z tym ). - Co się gapisz?! - zapytałam groźnie, wręcz tak jakbym miała mu skoczyć do gardła, głośno a zarazem cicho. ( I co zabrzmiało mądrze? Piszcie w komach :3 ) Ciel od razu odwrócił wzrok. Odetchnęłam z ulgą.
 
Po chwili oboje gapiliśmy się w ziemie. Nagle podszedł Sebastian. - Paniczu co się stało? Panicz jest blady - zapytał. - Muszę się przewietrzyć. Pójdę do ogrodu - powiedział bez żadnych emocji. - Mam pójść z paniczem? - zapytał. - Nie trzeba, operować Grella - powiedział. - Słyszałeś Sebciu masz mnie oprowadzić - powiedział ( jak się domyślacie ) Grell. Kiedy Ciel wyszedł, a Sebastian poszedł z Grellem, ja zostałam sama z kotem. Głaskałam kota gdy nagle on zeskoczył z moich kolan, i usiadł tak jakby miał zrobić tę ciężką sprawę. Od razu podbiegłam do niego, i go szybko podniosłam. - Ooo nie nie ładnie - krzyknęłam. Pobiegłam w stronę wyjścia. Postawiłam go przed wejściem. On po zrobieniu tego co trzeba ( zostawię to bez komentarza, ale wy macie napisać koma. Myślałeś że ci się upiecze? O nie ze mną nie ma żartów ). Nagle kot zaczął podążać w stronę ogrodu. - Wracaj! Wracaj! Wracaj! - krzyczałam, a on jakby był głuchy. W końcu się zatrzymał, i od razu spojrzał w stronę takiej małej ławki, na której siedział Ciel, i gapił się na wielką rzeźbę w kształcie konia z szachów. Spojrzałam w tę samą stronę. Postanowiłam z nim porozmawiać. Podeszłam, i kiedy byłam nie całe 5 metrów od niego powiedziałam - Ciel -. On nie zareagował. Usiadłam i zaczęłam bredzić. - To jakby tu zacząć? - zapytałam. - Ale ładna pogoda co nie? - zadałam kolejne głupie pytanie. On ciągle nie reagował. Odetchnęłam głęboko. - Przepraszam - powiedziałam. On za to nareszcie się odezwał, myślałam że powie coś sensownego ale się myliłam - Co? - taka była jego odpowiedzieć. ( Rozumiecie ja się zabieram w sobie a on co ,,Co?,,. Co to ma być :-S )- Przepraszam - powiedziałam znowu. - To do połowy moja wina - powiedział ( Myślałam że się bardziej postara, ale w ostateczności mu zaliczę :-D ). - Nie to moja wina - powiedziałam. ( Trochę przepraszałam więc pominę ). - A wiec to moja wina, ale biorąc pod uwagę twoje 10%, to mnożąc to przez 3 to i tak maja wina, na jakieś 70% - ( BLA, BLA, BLA ). - Czyli między nami spoko? - zapytałam. - Jak nigdy - powiedział lekko zażenowany z małym rumieńcem. Potem gadaliśmy trochę o świecie, i gapiąc się na tę rzeźbę. Po chwili powiedziałam - Wiesz co... -. - Co? - zapytał - Mam ochotę pograć w...-
( Nie, nie o to chodzi, wy zboczuszki ) - ...szachy -.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie zapomnijcie dać koma. I z góry chcę was przeprosić że tak dawno nic nie pisałam ale wiecie (szkoła, testy, kartkówki i co najgorsze leniuch ze mnie ) wybaczycie mi??? Postaram się żeby to się nie powtórzyło. Coś jeszcze? A tak spóźnione życzenia. Życzę wam wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet. Jeżeli chodźcie do szkoły to pochwalcie się co zostaliście od chłopaków. Bo ja zostałam świeczkę. Super nie ma to jak świeczka zapachowa ( Czy oni sugerują że w moim domu śmierdzi? ).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

2 komentarze:

  1. Notka zajebista jak zawsze :)
    Ja na dzień kobiet dostałam piłką w twarz dwa wyznania miłosne i kopa w brzuch, nogę plecy.Wszystkiego najlepszego z dnia kobiet, który był wczoraj :)
    Nanamiś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fajny a, akcja się rozkręca. Mam nadzieje że następna notka
    niedługo. Życzę weny!!

    Yui

    OdpowiedzUsuń