Obudziła mnie May-Lin. - Panienko,
panienko - mówiła. Otworzyłam oczy i o mało nie miałam zawału. May stała
na de mną, centralnie na de mną. - Ooo na szczęście, panienka żyje.
Panienka spała tak spokojnie, że myślałam, że panienka nie żyje. Dzięki
Boże!- powiedziała. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. - Która godzina? -
zapytałam. - 10 panienko - odpowiedziała. May pomogła mi się
przygotować. Kiedy byłam gotowa zeszłam do jadalni, a May została w moim
pokoju. Na dworze nie było za ciepło, ( Bo jest zima, ferie, a śniegu
nie ma >_< ) dlatego jak poszłam do jadalni zobaczyłam Sebastiana
rozpalającego kominek. Usiadłam na małej na małej czerwonej kanapie.
Sebastian podał mi kawałek jabłkowej tarty. Po chwili przyszedł Ciel (
co by było gdyby było napisane że ,, klęknął i zaczął śpiewać,,. :-D
Beka z typa ) usiadł obok mnie na wielkim skórzanym fotelu ( kiedy
przechodził naprawdę klęknie, to by było takie... ). Kiedy usiadł
Sebastian podał mu herbatę. Ciel zaczął ją pić ( chciałam
napisać sączyć. Heheszki :3 ). Kiedy skończyłam jeść Ciel wstał ( Nie,
nie klęknął ) poszedł do gabinetu - Sebastianie przynieś mi gazetę -
powiedział. Sebastian wziął ją i poszedł za Cielem. ( Zauważyłam że nie
mam o czym rozmawiać z Cielem. Czy jestem aż taka nudna??? Nie to on
jest nudny :-P ). Ja za to z nudów postanowiłam coś poczytać sięgnęłam
po jakąkolwiek książkę. Po chwili czytania zrozumiałam jakie to nudne.
Odłożyłam ją i zaczęłam gapić się w sufit. Nagle coś stłukło okno,
jednocześnie wskazując do środka. Wręcz 5 sekund później przebiegł Ciel i
Sebastian. Najpierw spojrzeli na mnie. - To nie ja! - powiedziałam. -
Co to było? - zapytał Ciel. - Sama nie wiem - odpowiedziałam. Poszliśmy
sprawdzić salon. Kiedy weszliśmy zobaczyłam to był Grell ( w skrócie
rudy idiota ). - Sebciu - powiedział. Sebastian spojrzał na niego, i od
razu zażenowany odwrócił wzrok. - Mam coś dla ciebie - powiedział
jednocześnie wyjmując coś z kieszeni. - To jest kot? - zapytałam. Grell
wyjął z czarnego kota o lazurowych oczach.
- Kiedy go znalazłem, od razu
pomyślałem o tobie Sebciu :3 - powiedział z uśmiechem. Sebastian
spojrzał na niego krzywo. - Ale słodziak - powiedziałam - Dziękuję -
odpowiedział - Nie mówiłam do ciebie!!! - krzyknęłam. - To nie było
miłe. A już myślałem że się zmieniłaś od ostatniego naszego spotkania -
powiedział. - Dlaczego ciągle jesteś taki urażony? - zapytałam. - Jakbym
mógł nie być urażony, nie spełniona miłość. Ale z drugiej strony gdyby
nie ty, to nigdy bym nie poznał Sebcia - odparł. Cała nasza czwórka
popatrzyła na niego krzywo ( Ale, ale czekaj przecież ja, Sebastian i
Ciel to trójka? Jak to możliwe? Piszcie w komach ). Wzięłam od niego
kota i usiadłam, na tej samej kanapie. Zaczęłam go głaskać. ( Ej miałeś
napisać koma!!! Bo się obrazę :’-( ). Sebastian podszedł do mnie też
zaczął go głaskać. Po chwili wszyscy oprócz Grella to robili. Nagle
odezwał się Ciel, jednocześnie odwrócił się do Grella - To ty nadal tu
jesteś? - zapytał. Grell spojrzał na niego z nieuwagą. Tak jakby cały
czas myślał tylko o tym jak rozkochać w sobie Sebastiana. Wszyscy
spojrzeliśmy na niego z obrzydzeniem. - Po co tu jeszcze jesteś -
zapytałam. On spojrzał na mnie bardziej przytomnie. - Nie przyszedłem
tylko z powodu kota, ale mam też sprawę do Sebastiana. Wiecie że zaczęły
się ferie, a ja nie mam żadnych zgłoszeń, to może urządzimy razem
Walentynki - powiedział zupełnie jak Lizzy kiedy do nas wpadła. Wszyscy spojrzeliśmy na niego tak jakby mieliśmy wszyscy powiedzieć ,,NIE,,. -
Cudownie wszystko załatwione. Pójdę zanieść swoje rzeczy. Sebciu może
mnie oprowadzisz? - zapytał. - No Sebastianie nie wstydź się, zrób to dla
Grella - powiedziałam złośliwie. Sebastian i Grell zaczęli się kłócić.
Pochyliłam się do ucha Ciela i wyszeptałam - Choć zostawimy ich samych -
uśmiechnęłam się serdecznie. Ciel się zarumienił. Po chwili zrozumiałam
jak to zabrzmiało. Od razu się odwróciłam zarumieniona. On gapił się na
mnie, i po chwili już nie mogłam wytrzymać atmosfery ( Ooo zabrzmiało to
tak mądrze, rozumiecie? Atmosfera, kosmos? Mniejsza z tym ). - Co się
gapisz?! - zapytałam groźnie, wręcz tak jakbym miała mu skoczyć do
gardła, głośno a zarazem cicho. ( I co zabrzmiało mądrze? Piszcie w
komach :3 ) Ciel od razu odwrócił wzrok. Odetchnęłam z ulgą.
Po chwili oboje gapiliśmy się w
ziemie. Nagle podszedł Sebastian. - Paniczu co się stało? Panicz jest
blady - zapytał. - Muszę się przewietrzyć. Pójdę do ogrodu - powiedział
bez żadnych emocji. - Mam pójść z paniczem? - zapytał. - Nie trzeba,
operować Grella - powiedział. - Słyszałeś Sebciu masz mnie oprowadzić
- powiedział ( jak się domyślacie ) Grell. Kiedy Ciel wyszedł, a
Sebastian poszedł z Grellem, ja zostałam sama z kotem. Głaskałam kota
gdy nagle on zeskoczył z moich kolan, i usiadł tak jakby miał zrobić tę
ciężką sprawę. Od razu podbiegłam do niego, i go szybko podniosłam. -
Ooo nie nie ładnie - krzyknęłam. Pobiegłam w stronę wyjścia. Postawiłam
go przed wejściem. On po zrobieniu tego co trzeba ( zostawię to bez
komentarza, ale wy macie napisać koma. Myślałeś że ci się upiecze? O nie
ze mną nie ma żartów ). Nagle kot zaczął podążać w stronę ogrodu. -
Wracaj! Wracaj! Wracaj! - krzyczałam, a on jakby był głuchy. W końcu się
zatrzymał, i od razu spojrzał w stronę takiej małej ławki, na której
siedział Ciel, i gapił się na wielką rzeźbę w kształcie konia z szachów.
Spojrzałam w tę samą stronę. Postanowiłam z nim porozmawiać. Podeszłam,
i kiedy byłam nie całe 5 metrów od niego powiedziałam - Ciel -. On nie
zareagował. Usiadłam i zaczęłam bredzić. - To jakby tu zacząć? -
zapytałam. - Ale ładna pogoda co nie? - zadałam kolejne głupie pytanie.
On ciągle nie reagował. Odetchnęłam głęboko. - Przepraszam -
powiedziałam. On za to nareszcie się odezwał, myślałam że powie coś
sensownego ale się myliłam - Co? - taka była jego odpowiedzieć. (
Rozumiecie ja się zabieram w sobie a on co ,,Co?,,. Co to ma być :-S )-
Przepraszam - powiedziałam znowu. - To do połowy moja wina - powiedział (
Myślałam że się bardziej postara, ale w ostateczności mu zaliczę :-D ).
- Nie to moja wina - powiedziałam. ( Trochę przepraszałam więc pominę
). - A wiec to moja wina, ale biorąc pod uwagę twoje 10%, to mnożąc to
przez 3 to i tak maja wina, na jakieś 70% - ( BLA, BLA, BLA ). - Czyli
między nami spoko? - zapytałam. - Jak nigdy - powiedział lekko
zażenowany z małym rumieńcem. Potem gadaliśmy trochę o świecie, i gapiąc
się na tę rzeźbę. Po chwili powiedziałam - Wiesz co... -. - Co? -
zapytał - Mam ochotę pograć w...-
( Nie, nie o to chodzi, wy zboczuszki ) - ...szachy -.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie zapomnijcie dać koma. I z góry chcę was przeprosić że tak dawno nic
nie pisałam ale wiecie (szkoła, testy, kartkówki i co najgorsze leniuch
ze mnie ) wybaczycie mi??? Postaram się żeby to się nie powtórzyło. Coś
jeszcze? A tak spóźnione życzenia. Życzę wam wszystkiego najlepszego z
okazji dnia kobiet. Jeżeli chodźcie do szkoły to pochwalcie się co
zostaliście od chłopaków. Bo ja zostałam świeczkę. Super nie ma to jak
świeczka zapachowa ( Czy oni sugerują że w moim domu śmierdzi? ).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Notka zajebista jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńJa na dzień kobiet dostałam piłką w twarz dwa wyznania miłosne i kopa w brzuch, nogę plecy.Wszystkiego najlepszego z dnia kobiet, który był wczoraj :)
Nanamiś :)
Rozdział fajny a, akcja się rozkręca. Mam nadzieje że następna notka
OdpowiedzUsuńniedługo. Życzę weny!!
Yui