sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 1

Kuroshitsuji Ciel

Byłem w mojej posiadłości, wszystko było jak zawsze, ale czegoś brakowało. Po krótkim zastanowieniu zrozumiałem. Nie było tu nikogo byłem sam. Nie było Sebastiana, May-Lin, Barta, Finniama a nawet Kiry. Pomyślałem logicznie ,, Pewnie wyszli, ale dlaczego Sebastian mnie nie obudził. Dziwne ,,. Postanowiłem pójść do jadalni, żeby się upewnić czy naprawdę jestem sam. Otworzyłem drzwi a tam stała Kira. Miała na sobie białą sukienkę, a jej twarz była smutna, można nawet powiedzieć że płakała. Od razu do niej pod biegłem. Próbowałem ją złapać, ale gdy tylko ją dotknąłem na jej sukience pojawiły się czerwone plamy, a ona zaczęła krzyczeć. Wszystko stało się czarne. Nagle poczułem zapach herbaty. Otworzyłem oczy. Okazało się że to był sen. Sebastian stał obok mnie z przygotowaną herbatą. - Wszystko w porządku paniczu? - zapytał, patrząc na mnie z troską - Tak - powiedziałem ( Na szczęście udało mi się coś wykrztusić ). - Proszę się napić poczuje się panicz lepiej - powiedział. Napiłem się, a w tym czasie Sebastian mnie ubierał. Kiedy skończył poszliśmy na dół. Poszedłem do gabinetu, załatwić resztę formalności, na temat firmy. - Sebastianie sprawdź czy Kira się obudziła - powiedziałem - Czyżby panicz... - powiedział - idź już - przerwałam mu. Sebastian wyszedł, a ja zająłem się papierową robotą. Po chwili Sebastian przyszedł mówiąc - Paniczu telefon od panienki Elizabeth -. Podał mi telefon. Od razu usłyszałem piskliwy głos Lizzy - Cieluś witaj, mogę dzisiaj wpaść, tak słodko dzięki, to przyjdę to papatki - powiedziała. ( Nawet nie zdążyłem nic powiedzieć ). Udało mi się tylko wykrztusić ,, Hehg? ,,. Byłem rozczarowany że nie potrafiłem się wysłowić, nawet się bałem co to będzie. - Paniczu śniadanie gotowe - powiedział Sebastian. Poszedłem do jadalni, chwile potem przyszła Kira. - Przepraszam za spóźnienie - powiedziała. Nie szkodzi - odparłam. Usiadła, kiedy już prawie skończyliśmy jeść, ktoś zaczął się odbijać do drzwi. Sebastian i Kira poszli sprawdzić co się dzieje. Nagle usłyszałem głos Lizzy. Od razu
spanikowałem i udałem się do drzwi prowadzących do gabinetu. ( Do gabinetu prowadzą nie tylko drzwi ze salonu, ale też z jadalni ). Kiedy byłem w gabinecie usiadłem przy biurku i podsłuchiwałem rozmowy. Nagle usłyszałem kroki. Do gabinetu wbiegła Lizzy, wyskoczyła mi na biurko, i zaczęła się do mnie przytulać. Prawie straciłem przytomność, w sumie chyba straciłem. Jedyne co jeszcze pamiętam, to odwrócona Kirę, podążającą w stronę pokoju. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Sebastiana i Lizzy. - Czy ja zemdlałem? - spytałem - Tak - odpowiedział Sebastian. - Przepraszam Cieluś - powiedziała Lizzy. - Gdzie Kira? - zapytałem. - Rozbolała ją głowa, i poszła się położyć - odparł Sebastian. - Chyba lepiej żebym też się położył - powiedziałem. - Pójdę z paniczem - powiedział. - Nie trzeba - odparłem i udałem się w stronę pokoju. W drodze do sypialni przechodziłem obok pokoju Kiry, i trochę podsłuchałem. Zrozumiałem coś takiego że ,, Sama nie jestem lepsza ,, coś takiego. Długo nie zwracałem na to uwagi, po prostu szedłem dalej. Kiedy doszedłem zdjąłem  opaskę, i poszedłem spać. Obudziłem się akurat na kolację. Zszedłem na dół. - Witaj paniczu - powiedział Sebastian. - Witam - odparłem. Usiadłem przy stole, a naprzeciwko mnie Lizzy ( Nie Kira tylko Lizzy ). Koło niej usiadła Kira, po jej minie można było zrozumieć że jest niezadowolona. Kiedy zjedliśmy, Kira wyglądała jakby na coś czekała, wtedy przyszedł Bart, w rękach niósł wielkie płonące ciasto. Kiedy ciasto przestało się palić. Bart wziął noże i je pokroił. Pierwszy kawałek dostała Lizzy. Zaczęła jeść i nagle BUM. Lizzy cała w cieście, zaczęła płakać. Kira za to zaczęła śmiać się pod nosem. Jak na nią patrzyłem zrobiło mi się miło na sercu. ( Nieee przecież wam obiecałem że nie będę już tak robił ).
------------------------------------------------------------------------
Z dedykacją dla Julii G.